By: Kitesurfing Szczecin On: 09 grudnia, 2016 In: Kitesurfing Miedwie Comments: 0

Piotr Podleśny pływa na kitesurfingu od kilkunastu lat. Zaczynał od windsurfingu, teraz najbardziej kręci go jazda na fali z latawcem i deską wave. Pływał w niejednym kraju, w różnorodnych, czasem trudnych warunkach, spotykał się na wodzie z różnymi sytuacjami. Kiedy spadnie śnieg, uprawia snowkiting. Pomimo doświadczenia i lat spędzonych na wodzie, także i jemu przytrafił się wypadek na kitesurfingu. Tak oto Piotr relacjonuje na świeżo swoją niefortunną przygodę tego dnia.

Bezpośrednio po zdarzeniu:

„Spod chmurki przywaliło nagle ze 40 knotów, jak nie lepiej. Było blisko brzegu, nie zdążyłem się wpiąć. Wyrwało mnie, lot był naprawdę wysoki, ale przez łąkę i lądowanie twarde. Zakończenie sezonu było wyjątkowo nieudane.

Jak ochłonę to napiszę więcej ku przestrodze. Na razie czekam na poskładanie ręki. Dzięki za pomoc wszystkim na miejscu! Gdyby ktoś jeszcze pływał to zgubiłem niebieską SU-2, na prawo od mola patrząc na wodę.

Gips mam już założony, ale złamanie jest z odłamkami, więc we wtorek jadę jeszcze na założenie blachy. Jadę szukać dechy. Jeszcze raz dzięki wszystkim za pomoc w przebraniu, ogarnieciu sprzętu i transport do szpitala. Szczególnie dziękuję Aleksowi Deboa za pomoc w sholowaniu auta. Naprawdę fajnie jest pływać wiedząc że można liczyć na towarzystwo i pomoc osób takich jak Wy. Poniżej lista błędów i wypaczeń która doprowadziła do tego niefarta.”

 

Historia wypadku na kite

„No więc było tak: przyjeżdżam jest słoneczko i koło 20 knotów. Maciek Gajtek Gajtkowski pływa na 9-ce. Ja też rozkładam 9 m. Jeszcze przed startem widzę zmianę pogody, naszła ciemna chmura i zaczęło lekko kropić. Ale co tam, ja nie dam rady?  Startuję i idę do wody. Jest mocno ale ogarniam. Dwa krótkie halsy, nie zdążyłem wyostrzyć. Byłem około 30 m od trzcin. Jak przywaliło, to momentalnie zniosło mnie na brzeg przez trzciny i zatrzymałem się na krzakach. Miałem tam 1-2 sekundy, próbowałem się zerwać szarpałem za zrywkę i wyrwało mnie do góry. Potem walnąłem o glebę i trochę mnie przeciągnęło.

Błędy:

  • zbytnia pewność siebie,
  • zlekceważenie zmiany pogody
  • i najgorszy: nieskuteczna próba zerwania się

Wnioski:

  1. Przećwicz zrywkę nawet jak uważasz że ogarniasz i nie będziesz potrzebował jej użyć. Pamiętaj że będzie ci to potrzebne w sytuacji naprawdę hardcorowej, takiej jak na przykład wplątanie w krzaki – i to może być decydująca sekunda.
  2. NIGDY NIE PŁYWAJ SAM
  3. Napisz numer telefonu na desce kitesurfingowej
Deski nie udało mi się znaleźć. Niebieska SU-2. Sądzę że spadła mi podczas lotu już na lądzie ale są tam wysokie trzciny i ciężko jest ją znaleźć. Wiedziałem, że warto napisać numer telefonu markerem, ale z jakiś powodów, nigdy się tego nie robi ;-)”

Bezpieczeństwo na kite w Wierzbnie nad Jeziorem Miedwie

kitesurfing-jezioro-miedwie-kite

Po lewej stronie od pomostu na Wierzbnie nie występują niebezpieczne głazy

 

Wierzbno nad Jeziorem Miedwie przyciąga kitesurferów płaską wodą i bliskością dojazdu ze Szczecina. Płytka woda szybko się nagrzewa dając komfort termiczny już wczesną wiosną. Nie jest to jednak najbezpieczniejsze miejsce dla początkujących, a jak pokazała opisana wyżej historia, także dla zaawansowanych. Trzeba pamiętać o głazach znajdujących się tuż pod powierzchnią wody po prawej stronie od mola. Wiatr z zachodu i z południowego zachodu w Wierzbnie nad Jeziorem Miedwie, przy silnej prognozie, jest zwykle bardzo szkwalisty. Przy wiatrach z północnego zachodu możemy liczyć na w miarę równy wiatr, jednak należy pamietać, że Jezioro Miedwie wciąż pozostaje akwenem śródlądowym. Pływanie na Wierzbnie na początku przygody z kite zalecamy we współpracy z instruktorem, na miejscu znajduje się szkoła kitesurfingu. Zgoła inne warunki panują w Giżynie nad Jeziorem Miedwie. Z drugiej strony jeziora jest spokojniej, nie ma głazów, a wiatry ze wschodu są znacznie równiejsze. Giżyn nad Jeziorem Miedwie również jest położony bardzo blisko Szczecina, jednak wiatry ze wschodu nie zdarzają się tak często.

Podsumowanie

Kiedy rozmawialiśmy z Piotrem przyznał, że wypadku można było uniknąć. To, co go zgubiło jego zdaniem, to rutyna i zbyt duża pewność siebie po tylu latach doświadczenia. Jak powiedział, wydawał się sobie niezniszczalny, w tym sensie, że w każdej sytuacji sobie poradzi. To, czego nie robi się po wielu latach pływania na kitesurfingu, to korzystanie ze zrywki bezpieczeństwa. Jak zauważył Piotr, należałoby co jakiś czas zerwać się przypomnieć sobie jak ona działa, by móc zareagować w sekundę, kiedy zajdzie taka potrzeba. Szczęście w nieszczęściu, że sytuacja zdarzyła się pod koniec sezonu i najpewniej kontuzja zostanie wyleczona przed wiosną.

 

Życzymy Piotrowi szybkiego powrotu do zdrowia, i szybkiego powrotu na wodę!

Trackback URL: http://kitesurfingszczecin.pl/kitesurfing-wypadek-wierzbno/trackback/

Leave reply:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.